Tralala oto ja

Tralala oto ja

sobota, 19 marca 2016

Wredny sprzęt!



Waga to zdecydowanie BABA! I to wredne babiszcze nabrało mnie dzisiaj. Wchodzę sobie rano na jedną z moich wag ( ha mam dwie, ale o tym za chwilę)   i co ja paczę 7 kilo mniej! Rany Julek w tydzień, zdziwienie, radość, niedowierzanie. Wlazłam jeszcze raz tyle samo! Dobra wiecie jak mawiają do trzech razy sztuka, weszłam trzeci raz, ale najpierw tak na wszelki wypadek przywaliłam kontrolnie mojej wadze w zad. Dostała kopa i się opamiętała NIESTETY waga jak przed tygodniem! Osz ty wredna......... nie napiszę, co chciałam, bo się jeszcze jakiś nawiedzony polonista przyczepi! A co mi tam ty wredna KUNDO ja się tu staram, dietę trzymam, biegam, ćwiczę a ty sobie ze mną tak pogrywasz!

Dobra to sobie popiszę o moich wagach i o tej wymarzonej idealnej wadze. Jak piszę idealnej to nie mam na myśli przedmiotu, który zawsze cię ciepło przywita uśmiechnie się i powie ci ważysz tyle ile chcesz NIE! Idealna waga to taka, z którą czujesz się świetnie, czujesz się zdrowo, atrakcyjnie i kochasz siebie, a to, co myślą inni nie ma żadnego znaczenia! Od kiedy schudłam to moi znajomi, rodzina i sąsiedzi podzielili się na dwie grupy.  Pierwsza to tacy, co mi ciągle powtarzają Magda starczy już, dość schudłaś, nie przesadzaj, zmarszczki ci wyszły od tego odchudzania, niedługo znikniesz, DZIECKO pamiętaj o anoreksji. Druga grupa to przeważnie nowi znajomi, którzy nie znali mnie wcześniej i nie wiedzą jak wcześniej wyglądałam, oni raczej mnie dopingują, trzymają kciuki za dalsze odchudzanie a jak przychodzę do nich w odwiedziny to dostaję wodę i sałatkę ;-) albo mówią przynieś coś dla siebie do jedzenia hehe. I jedna i druga grupa jest super, żeby nie było ;-) Pierwsza grupa niby mnie wkurza tym gadaniem, że już starczy, ale z drugiej strony to trochę komplement jest :-), druga grupa z kolei mobilizuje mnie i to jest super, ALE KURDE JUŻ TYLE SCHUDŁAM A DOSTAJĘ TYLKO WODĘ I SAŁATKĘ!!! BABIE nie dogodzisz hehe! Wniosek z tego taki, że obydwie grupy wspierająco- ubolewające są niezbędne do prawidłowego funkcjonowania odchudzającej się płci żeńskiej! 



Żeby jeszcze sprzęt ważący zechciał współpracować!!! I tu dochodzimy do moich dwóch WAG. Pierwsza to taki stary model z pokrętłem i jakimś uroczym, dziwacznym rysunkiem. Druga to model olinkluzif piękna, błyszcząca, szklana, elektroniczna, wszystko ci wyliczy, choć nie czaję jak to zrobić to podobno ona tak potrafi! I wiecie, co bardziej lubię tą pierwszą, a dlaczego bo pokazuje cztery kilo mniej niż ta NOWOCZESNA FRANCA, co to mnie dzisiaj tak perfidnie nabrała. Dlatego jak tylko mam doła dietetyczno-życiowego to korzystam z usług mojej uroczej kolorowej staruszki:-).



Przychodzi jednak w życiu każdej osoby na diecie taki moment, że ani urocza staruszka, ani nowoczesna franca ani drgną pomimo ćwiczeń, biegania, szamania zieleniny waga stoi jak zaczarowana.  Wtedy przychodzi pora na PRÓBĘ SILNEJ WOLI! Bo każdy tak ma i trzeba to tylko przetrwać :-) I uwierzcie mi słowo TYLKO średnio tu pasuje, bo to jest naprawdę trudne. Także ten zgłaszam się z oficjalną i publiczną prośbą do mojego sprzętu ważącego, co by się łaskawie ruszył i zaczął w końcu pokazywać IDEALNĄ WAGĘ :-)   

wtorek, 1 marca 2016

Ale mnie nosi czyli chora biegaczka.



No to dzisiaj pomarudzę ehhh.............. Przyszła i na mnie pora, dopadło mnie choróbsko!!!! Nie żeby zaraz takie jakieś wyjątkowe zwykłe choróbsko ból gardła, smary, kichawki, dreszcze i takie tam lekkie 37, nic wielkiego do lekarza nie idę!!! Nie cierpię chodzić po lekarzach, bez urazy drodzy medycy do was nic nie mam tylko szkoda mi czasu na poczekalnie he he. Dość się w swoim życiu nasiedziałam w poczekalniach służbowo!!!! Dobra dobra, ale ja dziś nie w te mańkę miałam pisać. Choróbsko mnie dopadło i słuchajcie NOSI MNIE OKRUTNIE!!!!!! Stara jestem już to kiedyś ustaliłam i powinnam być mądra, powinnam, ALE TAK BARDZO CHCE MI SIĘ BIEGAĆ!!!! No i dochodzimy do sedna sprawy wszystko pięknie ładnie z tym bieganiem zdrowie, super kondycja, kilogramy lecą, sylwetka wreszcie znośna, humor mega tylko jest jeszcze coś, ciemna strona- UZALEŻNIENIE.
Podchodzę do biegania, no może raczej staram się podchodzić do biegania jak do super zabawy, mega frajdy a nie rywalizacji i wyścigu o super prędkość! Ktoś mi kiedyś powiedział- TO MA BYĆ PRZEDE WSZYSTKIM ZABAWA!!! Miał rację gad jeden, wiem o tym i moje ciało to wie, ALE głowa mi krzyczy weź no rusz zadek i gnaj, leży śnieg będzie super! Mówię wam bardzo się staram nie słuchać swojej głowy dzisiaj! A może to na odwrót ciało krzyczy a głowa wie, nie ważne! Jak pójdę pobiegać to załatwię się na amen i dopiero posiedzę sobie w domu!! No i siedzę czuję takie dziwne mrowienie w całym ciele, zerkam na butki biegowe, za okno, ale boska pogoda do biegania, stópki mi chodzą nie to nie RLS z reklamy, mi się chce biegać (lament, szloch, rozpacz). Dobra jestem dorosła nie biegam dopiero trzeci dzień dam rade może jutro: -) cudownie ozdrowieję i polecę hen....
Szukam, więc takich małych rozrywek ruchowych, które dadzą mi, choć odrobinę rozładować mój zespół niebiegających nóg ZNN he he. Pierwszą taka rozrywką jest taniec. Tańcuję sobie robiąc wszystko. Tańcuję jak gotuję, prasuję, pod prysznicem, przed TV, w samochodzie gdzie tylko się da. Dzisiaj nawet w Lidlu mi się przytrafiło, ale córka mi szepnęła Mama nie dygaj! Wstyd swoim dzieciom przynoszę a tak uroczo dygałam przy bakłażanach :-)


Drugim sposobem na rozładowanie napięcia związanego z ZNN jest uwaga ta dammmm chodzenie na szoping! Wiem wiem nie lubię chodzić na zakupy, ale słuchajcie nie ma to jak porozsiewać zarazki po okolicy i pobiegać po sklepach. Ruszyłam, więc swój zacny zadek i wybrałam się na zakupy, bo nie wiadomo, czemu spodnie mi z tyłka lecą hmmmm. Obleciałam milion sklepów przymierzyłam milion par jeansów patrz trzy i miałam dosyć tych zakupów! Tak to ze mną jest nie cierpię się szlajać po sklepach, galerie handlowe to koszmar, ale lepiej biegać po galeriach niż z kuchni do salonu i z powrotem! Dystans zacniejszy :-)Pojechałam po jeansy a gdzie to ja wylądowałam, żeby nie było, że taka święta jestem, no oczywiście w sklepach sportowych! A tak tylko przy okazji pooglądać sobie nowe butki biegowe i jakieś tam koszulki na wiosnę do biegania, może nowa frotka by się przydała i jeszcze te super legginsy, bo może w końcu się wcisnę w te wypasione firmowe : -) Niestety w sklepach sportowych nadal traktują mnie jak nie biegaczkę i zostałam olana przez obsługę ehhh taki los biegaczki z figurą nie biegaczki! Trudno pozbierałam się szybko zahaczając o Empik, tam sobie zawsze humor poprawiam :-) Zakupiłam książkę o jedzeniu dla biegaczy, gazetę dla biegaczy coś na udobruchanie M o dziwnych dziwnościach karaluszych i wylądowałam na kawie :-) Humor wrócił nogi wybiegane, żyć nie umierać.


Tyle jednego dnia a co ja jutro będę robiła hmmm a może jutro już będę zdrowa i polecę aż mi się asfalt zwinie w rulonik pod domem :-) Ach ciężkie jest życie biegaczki nawet tej przez małe b jak biegać jej głowa nie każe!!