Tralala oto ja

Tralala oto ja

wtorek, 1 marca 2016

Ale mnie nosi czyli chora biegaczka.



No to dzisiaj pomarudzę ehhh.............. Przyszła i na mnie pora, dopadło mnie choróbsko!!!! Nie żeby zaraz takie jakieś wyjątkowe zwykłe choróbsko ból gardła, smary, kichawki, dreszcze i takie tam lekkie 37, nic wielkiego do lekarza nie idę!!! Nie cierpię chodzić po lekarzach, bez urazy drodzy medycy do was nic nie mam tylko szkoda mi czasu na poczekalnie he he. Dość się w swoim życiu nasiedziałam w poczekalniach służbowo!!!! Dobra dobra, ale ja dziś nie w te mańkę miałam pisać. Choróbsko mnie dopadło i słuchajcie NOSI MNIE OKRUTNIE!!!!!! Stara jestem już to kiedyś ustaliłam i powinnam być mądra, powinnam, ALE TAK BARDZO CHCE MI SIĘ BIEGAĆ!!!! No i dochodzimy do sedna sprawy wszystko pięknie ładnie z tym bieganiem zdrowie, super kondycja, kilogramy lecą, sylwetka wreszcie znośna, humor mega tylko jest jeszcze coś, ciemna strona- UZALEŻNIENIE.
Podchodzę do biegania, no może raczej staram się podchodzić do biegania jak do super zabawy, mega frajdy a nie rywalizacji i wyścigu o super prędkość! Ktoś mi kiedyś powiedział- TO MA BYĆ PRZEDE WSZYSTKIM ZABAWA!!! Miał rację gad jeden, wiem o tym i moje ciało to wie, ALE głowa mi krzyczy weź no rusz zadek i gnaj, leży śnieg będzie super! Mówię wam bardzo się staram nie słuchać swojej głowy dzisiaj! A może to na odwrót ciało krzyczy a głowa wie, nie ważne! Jak pójdę pobiegać to załatwię się na amen i dopiero posiedzę sobie w domu!! No i siedzę czuję takie dziwne mrowienie w całym ciele, zerkam na butki biegowe, za okno, ale boska pogoda do biegania, stópki mi chodzą nie to nie RLS z reklamy, mi się chce biegać (lament, szloch, rozpacz). Dobra jestem dorosła nie biegam dopiero trzeci dzień dam rade może jutro: -) cudownie ozdrowieję i polecę hen....
Szukam, więc takich małych rozrywek ruchowych, które dadzą mi, choć odrobinę rozładować mój zespół niebiegających nóg ZNN he he. Pierwszą taka rozrywką jest taniec. Tańcuję sobie robiąc wszystko. Tańcuję jak gotuję, prasuję, pod prysznicem, przed TV, w samochodzie gdzie tylko się da. Dzisiaj nawet w Lidlu mi się przytrafiło, ale córka mi szepnęła Mama nie dygaj! Wstyd swoim dzieciom przynoszę a tak uroczo dygałam przy bakłażanach :-)


Drugim sposobem na rozładowanie napięcia związanego z ZNN jest uwaga ta dammmm chodzenie na szoping! Wiem wiem nie lubię chodzić na zakupy, ale słuchajcie nie ma to jak porozsiewać zarazki po okolicy i pobiegać po sklepach. Ruszyłam, więc swój zacny zadek i wybrałam się na zakupy, bo nie wiadomo, czemu spodnie mi z tyłka lecą hmmmm. Obleciałam milion sklepów przymierzyłam milion par jeansów patrz trzy i miałam dosyć tych zakupów! Tak to ze mną jest nie cierpię się szlajać po sklepach, galerie handlowe to koszmar, ale lepiej biegać po galeriach niż z kuchni do salonu i z powrotem! Dystans zacniejszy :-)Pojechałam po jeansy a gdzie to ja wylądowałam, żeby nie było, że taka święta jestem, no oczywiście w sklepach sportowych! A tak tylko przy okazji pooglądać sobie nowe butki biegowe i jakieś tam koszulki na wiosnę do biegania, może nowa frotka by się przydała i jeszcze te super legginsy, bo może w końcu się wcisnę w te wypasione firmowe : -) Niestety w sklepach sportowych nadal traktują mnie jak nie biegaczkę i zostałam olana przez obsługę ehhh taki los biegaczki z figurą nie biegaczki! Trudno pozbierałam się szybko zahaczając o Empik, tam sobie zawsze humor poprawiam :-) Zakupiłam książkę o jedzeniu dla biegaczy, gazetę dla biegaczy coś na udobruchanie M o dziwnych dziwnościach karaluszych i wylądowałam na kawie :-) Humor wrócił nogi wybiegane, żyć nie umierać.


Tyle jednego dnia a co ja jutro będę robiła hmmm a może jutro już będę zdrowa i polecę aż mi się asfalt zwinie w rulonik pod domem :-) Ach ciężkie jest życie biegaczki nawet tej przez małe b jak biegać jej głowa nie każe!!    


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz