Tralala oto ja

Tralala oto ja

środa, 15 czerwca 2016

Strach się bać czyli ło matko jeszcze tylko 3 dni do moich pierwszych zawodów!!!!



Już za parę dni za dni parę....
Nie nie piszę o wakacjach, choć  o JEJKU ZARAZ WAKACJE!!!! Jakoś na razie nie myślę o wakacjach, od jakiegoś czasu myślę przeważnie tylko o jednym, o moich pierwszych zawodach w życiu! I nie będzie to piąteczka, ani nawet dyszka tylko połóweczka :-) Moja pierwsza połówka w życiu! Wyjaśniam teraz niewtajemniczonym, że owa połóweczka to nie flaszka, (choć tej też nigdy sama nie obaliłam;-)) tylko bieg na dystansie  21 km i 97,5 metra.
No i dobra mogłabym teraz wam napisać, że cieszę się baaaaaardzo, że nie mogę się doczekać, że będzie super i bosko i fajowo, (bo pewnie będzie), ALE tak naprawdę to boję się na maxa i mam pełne leginsiory strachu!  Jestem tak przejęta, że pewnie, jako jedyna ze startujących przeczytałam regulamin biegu od deski do deski dwa razy ;-) a zapis o tym, że "udział w półmaratonie wiąże się z wysiłkiem fizycznym i pociąga za sobą naturalne ryzyko i zagrożenie wypadkami, możliwość odniesienia obrażeń ciała i urazów fizycznych w tym śmierci, a także szkód i strat o charakterze majątkowym" bardzo mnie USPOKOIŁ!



Napiszę wam, czego się boję to może się trochę z tymi moimi strachami oswoję ;-)
Po pierwsze boję sie, że zachce mi się hehe tak, że zachce mi się w trakcie biegu, ładnie to nazwijmy w krzaki ;-) Jako codzienna biegaczka pokrzakowa przyzwyczajona jestem, że jak mi się chce to przede wszystkim mam krzaki hehe a poza tym dookoła nie ma nikogo! Bez lęku nie będę we Wrocku robić dymu i biegać po krzakach, będą tojtoje po drodze, ale wiadomo na pewno nie będzie papieru :-) no i przede wszystkim SZKODA CZASU!! Nic to trzeba liczyć na przychylność jelit i nie obżerać się przed startem czereśniami! No i wziąć ze sobą na wszelki wypadek chusteczki.

Następna sprawa czy mi się to spodoba?! Kto to wie wszyscy zachwycają się zawodami że energia, atmosfera i że jak raz spróbujesz to już nie przestaniesz. Kto wie może tak będzie na razie przeraża mnie ten tłum 10 000 biegaczy MASAKRA, chociaż na trasie się nie zgubię hehe, no chyba że wszyscy śmigną do przodu i tyle ich będę widziała!
Właśnie obym nie była ostatnia! Jak wiadomo prędkości rozwijam żółwie ;-) i generalnie nie biegam dla rekordów i cyferek, ALE jak się biega to nie ma siły czas się liczy! I przejmowałam się czasem aż okazało się, że na dwa tygodnie przed startem dopadła mnie taka tam sobie choroba jedna, co to podobno organizm osłabia.  No i po problemie :-) biegnę żeby dobiec, przebiec bawić się świetnie i dla kogoś, kogo kocham z całego serca, :) Ale o tym po biegu!

No dobra skoro obawy o czas już mam gdzieś (mam nadzieję hehe) to powiem wam w sekrecie, że się trochę wstydzę, bo jak biegam to nie fruwam sobie jak motylek tylko zipię straszliwie jak lokomotywa. Uf i puf i ech i ach tak biegam i mam nadzieję, że w tym całym tłumie nie tylko ja będę tak zipać ;-) a i po drodze ma być muza to może mnie zagłuszą.



Pewnie zastanawiacie się, dlaczego nie boję się czy dobiegnę, czy dam radę. BO WIEM, ŻE DAM!
Po pierwsze sumiennie trenowałam przez ostatnie miesiące a po drugie biegnie ze mną mój osobisty BALON z uśmiechem na całej twarzy. Moja holowniczka, co to ma pilnować prędkości żeby mnie nie poniosło i żebym nie padła w połowie, ma mi dać kopa w zad jak powiem, że nie mam siły (spoko Kacha nie będę jęczeć chyba ;-)) A tak naprawdę wystarczy, że będzie i już!

Starczy tych moich strachów, pewnie jakieś jeszcze wyjdą w praniu, ale sobie z nimi poradzę a teraz PROSZĘ MI TU TRZYMAĆ KCIUKI w sobotę od 22.00 Bo wyzwanie przede mną wielkie w końcu będę biegła dwa dni ;) 

   

4 komentarze: