Tralala oto ja

Tralala oto ja

środa, 22 czerwca 2016

Przeżyłam moje pierwsze zawody! Wrocławska połówka.



Zacznę od końca.
Dawaj ZAWADZKA!!! BEZ OCIĄGANIA! Teraz Zapierdalamy! Nie ważne, że boli, co tam zaraz odpoczniesz, olej biodra, czujesz to zaraz meta!
Biegnie sobie koło mnie taka jedna mała kobietka o wielkim uśmiechu i sercu i się drze, oj uwierzcie drzeć to ona się potrafi ;-) To był ostatni kilometr biegłyśmy ciemną ulicą obok jakiegoś parku i po drodze mijałyśmy innych biegaczy, takie stado zombiaków snujących się w kierunku mety. Byłam naprawdę zmęczona,   bardzo zmęczona, a mój balonik szalał i mi się wydzierał do ucha. Jeszcze kilka metrów już niedaleko, taaaaa przecież wiem jeszcze długa prosta i dwa zakręty widziałam przed biegiem! Wtedy sobie przypomniałam DLA TATY on też walczy! Nie wcale nie dostałam mega mocy i przyśpieszenia po prostu się pozbierałam! Wbiegłyśmy w oświetloną już alejkę, finisz, kibice, muzyka, prowadzący imprezę gościu, z którym przebiłam piątkę jak wbiegałam, oślepiające światła i już wtedy nic mnie nie bolało! Wtedy już tylko biegłam! No i ofkors przypomniałam sobie słowa mojej zacnej holowniczki: Magda pamiętaj kobieta na metę musi wbiec z godnością! Buahahaha tak mnie to rozbawiło moja frotka, którą miałam się wytrzeć przed metą była zmasakrowana :-) Olałam godność UŚMIECH to jest to, miałam go przed biegiem, w trakcie biegu będę miała i na mecie!
Wybiegłyśmy zza ostatniego zakrętu, i jest zobaczyłam ją META, Kaśka wyciągnęła rękę złapałyśmy się, ręce w górę i poczułam to takie CIARY iskry od czubków palców po czubek głowy! WBIEGŁYŚMY NA METĘ.....
Jak ja ją ścisnęłam tam za tą metą, a jestem troszkę większa hehe, łzy się lały, udało się przebiegłam! DZIĘKUJĘ KASIA, pamiętam jak jej szeptałam do ucha, a ona tylko powiedziała Magda sama przebiegłaś i dodała idziemy po medale! No tak medal dla Taty, zapomniałam hehe, kawałek za metą stało kilka osób i rozdawało medale, Kaśka powiedziała Magda chodź idziemy do przystojniaka ;) i dostałam swój pierwszy medal w życiu na szyję i gratulacje od jakiegoś przystojniaka, choć pewnie nawet stary dziadek wydałby mi się wtedy supermenem ;)




No dobra skoro już wiecie jak to jest na mecie, i że muszę to napisać jest to prawie takie fajne jak sex! Czy ja napisałam prawie ;) to napiszę Wam, co z moimi obawami.
Kwestia krzaków, oj tu się narobiło hehe z tego całego stresu przed zawodami tak się zablokowałam, że kłopot był w drugą stronę hehe, cały dzień pracowałam jak mróweczka nad tematem :-) i nic, z resztą u Kaśki było tak samo, nawet bieganie wokół domu nie pomogło! No nic przed wyjściem z domu opracowałyśmy sobie trasę pod kątem tojtojów, zapakowałyśmy tony chusteczek w kieszenie i byłyśmy gotowe na przygody jelitowe po drodze ;) Na szczęście nasze jelita ku naszemu zdziwieniu zapomniały o pracy i dały nam spokój w trakcie zawodów!




Czego ja się tam jeszcze bałam, że będę sapać i dyszeć hehehe wszyscy sapali, dyszeli, jęczeli, płakali, śmiali się, pocili, jedni byli chudzi jak tyczki (szczypiory tzw.) inni nawet, O SZOK grubsi ode mnie. Całe stado wielkie stado 10000 ludzi i każdy inny, i uwierzcie mi nie ma się, czego wstydzić, BIEGAĆ MOŻE KAŻDY, KTO CHCE! I jak chce, jedni biegają dla wyników, bo to im daje frajdę a inni biegają dla zabawy tak jak ja! I każdy jest biegaczem.
Bałam się jeszcze jednej rzeczy, czy mi się spodoba, już chyba wiecie, co napiszę ZAKOCHAŁAM SIĘ i tyle. Zapisałam się już na następną połówkę trochę inną, bo w dzień, ale wiem, że dam radę! Poza tym będzie tam moja holowniczka hehe.



Wiem strasznie się rozpisałam, ale i tak się ograniczam chciałam napisać jeszcze o tylu rzeczach o pani, która przed startem miała na pasku całą baterię MICHAŁKÓW w małych przegródkach po jednym na każdy kilometr, o mocy piątek przybijanych z kibicami, bo przybiłam ich mnóstwo, o tym, że po biegu miałam pęcherze na palcach i cała się poocierałam, o tym jak super spotkać kogoś znajomego wśród kibiców i jakiego to daje powera (ja nie spotkałam niestety, ale Kaśka zawsze wtedy dostawała super spida), dużo by można pisać....
O jednym tylko na koniec muszę napisać, jak planujecie pierwsze zawody to znajdźcie sobie takiego super BALONA jak ja, taką mega holowniczkę, która utyrała taką mega BARKĘ jak ja!
KASIA DZIĘKUJĘ 


Ok już na koniec końców.
Przed zawodami Zosia się pyta: Mama a ile ludzi biegnie? Bardzo dużo córciu i pokazałam jej gdzie będą stać ludzie i gdzie jest moja strefa, w której ja stanę. Zosia pomyślała chwilę i powiedziała:
Mama to bez sensu takie bieganie przecież ty w życiu nie wygrasz, nie dopchasz się tam na początek, to nie sprawiedliwe! 
A ja wygrałam................ 


środa, 15 czerwca 2016

Strach się bać czyli ło matko jeszcze tylko 3 dni do moich pierwszych zawodów!!!!



Już za parę dni za dni parę....
Nie nie piszę o wakacjach, choć  o JEJKU ZARAZ WAKACJE!!!! Jakoś na razie nie myślę o wakacjach, od jakiegoś czasu myślę przeważnie tylko o jednym, o moich pierwszych zawodach w życiu! I nie będzie to piąteczka, ani nawet dyszka tylko połóweczka :-) Moja pierwsza połówka w życiu! Wyjaśniam teraz niewtajemniczonym, że owa połóweczka to nie flaszka, (choć tej też nigdy sama nie obaliłam;-)) tylko bieg na dystansie  21 km i 97,5 metra.
No i dobra mogłabym teraz wam napisać, że cieszę się baaaaaardzo, że nie mogę się doczekać, że będzie super i bosko i fajowo, (bo pewnie będzie), ALE tak naprawdę to boję się na maxa i mam pełne leginsiory strachu!  Jestem tak przejęta, że pewnie, jako jedyna ze startujących przeczytałam regulamin biegu od deski do deski dwa razy ;-) a zapis o tym, że "udział w półmaratonie wiąże się z wysiłkiem fizycznym i pociąga za sobą naturalne ryzyko i zagrożenie wypadkami, możliwość odniesienia obrażeń ciała i urazów fizycznych w tym śmierci, a także szkód i strat o charakterze majątkowym" bardzo mnie USPOKOIŁ!



Napiszę wam, czego się boję to może się trochę z tymi moimi strachami oswoję ;-)
Po pierwsze boję sie, że zachce mi się hehe tak, że zachce mi się w trakcie biegu, ładnie to nazwijmy w krzaki ;-) Jako codzienna biegaczka pokrzakowa przyzwyczajona jestem, że jak mi się chce to przede wszystkim mam krzaki hehe a poza tym dookoła nie ma nikogo! Bez lęku nie będę we Wrocku robić dymu i biegać po krzakach, będą tojtoje po drodze, ale wiadomo na pewno nie będzie papieru :-) no i przede wszystkim SZKODA CZASU!! Nic to trzeba liczyć na przychylność jelit i nie obżerać się przed startem czereśniami! No i wziąć ze sobą na wszelki wypadek chusteczki.

Następna sprawa czy mi się to spodoba?! Kto to wie wszyscy zachwycają się zawodami że energia, atmosfera i że jak raz spróbujesz to już nie przestaniesz. Kto wie może tak będzie na razie przeraża mnie ten tłum 10 000 biegaczy MASAKRA, chociaż na trasie się nie zgubię hehe, no chyba że wszyscy śmigną do przodu i tyle ich będę widziała!
Właśnie obym nie była ostatnia! Jak wiadomo prędkości rozwijam żółwie ;-) i generalnie nie biegam dla rekordów i cyferek, ALE jak się biega to nie ma siły czas się liczy! I przejmowałam się czasem aż okazało się, że na dwa tygodnie przed startem dopadła mnie taka tam sobie choroba jedna, co to podobno organizm osłabia.  No i po problemie :-) biegnę żeby dobiec, przebiec bawić się świetnie i dla kogoś, kogo kocham z całego serca, :) Ale o tym po biegu!

No dobra skoro obawy o czas już mam gdzieś (mam nadzieję hehe) to powiem wam w sekrecie, że się trochę wstydzę, bo jak biegam to nie fruwam sobie jak motylek tylko zipię straszliwie jak lokomotywa. Uf i puf i ech i ach tak biegam i mam nadzieję, że w tym całym tłumie nie tylko ja będę tak zipać ;-) a i po drodze ma być muza to może mnie zagłuszą.



Pewnie zastanawiacie się, dlaczego nie boję się czy dobiegnę, czy dam radę. BO WIEM, ŻE DAM!
Po pierwsze sumiennie trenowałam przez ostatnie miesiące a po drugie biegnie ze mną mój osobisty BALON z uśmiechem na całej twarzy. Moja holowniczka, co to ma pilnować prędkości żeby mnie nie poniosło i żebym nie padła w połowie, ma mi dać kopa w zad jak powiem, że nie mam siły (spoko Kacha nie będę jęczeć chyba ;-)) A tak naprawdę wystarczy, że będzie i już!

Starczy tych moich strachów, pewnie jakieś jeszcze wyjdą w praniu, ale sobie z nimi poradzę a teraz PROSZĘ MI TU TRZYMAĆ KCIUKI w sobotę od 22.00 Bo wyzwanie przede mną wielkie w końcu będę biegła dwa dni ;)