Tralala oto ja

Tralala oto ja

czwartek, 7 lipca 2016

Nudne to bieganie! U nas nic się nie dzieje! ;)



Ale to bieganie jest NUDNE masakra tup tup tup z nogi na nogę, tak sobie tylko drepczę. Ciągle to samo zakładam buty, wychodzę Endo i w drogę. Mijam te same domy, tych samych ludzi, te same krzaki................. Buahahaha nabraliście się? Nie wcale nie jest nudne, ALE może takie być jak się nie postaracie!
Tak naprawdę to to samo można powiedzieć o życiu, jak się nie postaracie to będzie nudne i byle, jakie i można albo stękać i marudzić albo RUSZYĆ ZAD i coś z tym zrobić.

Niestety ostatnio piszę tylko o bieganiu, sorki taki jakiś mus mam ;) , więc napiszę Wam, co robię żeby mnie bieganie nie znudziło!
Po pierwsze wymyślam sobie cele na dany trening. I nie są to cele o zgrozo w stylu 3x600 coś tam czy 5x400 coś tam, mnie to nie bawi na razie ;) ja mam inne cele takie moje, które pewnie rozbawią wielkich biegaczy, ale one dają mi frajdę a o to chodzi w bieganiu!
No dobra, jakie są te moje cele np.: pobiec i znaleźć kaczeńce na łące, sprawdzić czy porzeczki już dojrzały na polu w okolicy, poskubać trochę porzeczek w wielkiej konspiracji tak żeby nikt nie widział, znaleźć żurawie, posłuchać jak żaby kumkają w stawie, spotkać bociana, naliczyć 500 ślimaków po deszczu :) to są te z cyklu przyrodniczych. Mam jeszcze takie inne bardziej przyziemne np. ułożyć menu na tydzień, wymyślić hasło na konkurs (tak polubiłam wygrywanie koszulek, że biorę udział we wszystkich możliwych konkursach hehe), wymyślić, co kupić w prezencie M na urodziny i żeby to nie było ostre :) czy po prostu powdychać świeże powietrze w lesie. No można jeszcze pobiec żeby popodziwiać zgrabne tyłeczki biegaczy w leginsiorach , ALE JA NIGDY TAK NIE ROBIĘ!! I tej wersji będę się trzymała hehe.





 Co jeszcze może urozmaicić życie znudzonego biegacza, oczywiście zawody. I oczywiście zaraz wszyscy sobie pomyślą no tak, ale to trzeba jechać gdzieś w Polskę nocleg załatwiać, płacić kupę kasy i w ogóle , bo przecież w naszym Kaliszu to nic się nie dzieje.... Hehe też tak marudziłam :)

Jak zaczęłam biegać to zazdrościłam strasznie biegaczom z dużych miast, bo tam się tyle dzieje, co tydzień jakiś bieg. Mega wielkie imprezy pełno kibiców super atmosfera. Myślałam ja głupia, że u nas to nic prócz słynnego Ptolemeusza, z którym mam nadzieję w końcu się zmierzę na jesień. ALE słuchajcie okazuje się, że w naszej okolicy jest pełno małych sympatycznych imprez biegowych i jak ktoś chce to sobie zawody znajdzie!!!!

Znalazłam i ja Bieg Świętojański od zmierzchu do świtu, moje pierwsze regionalne zawody :)
Liczba uczestników około 100, termin tydzień po Wrocławskiej połówce, lokalizacja Szczypiorno za Libetem w lewo, za torami w lewo i jeszcze raz w lewo a potem znajdziesz :) Taki opis od znajomego biegacza dostałam i trafiłam. Dzięki Mariusz!  Dwie niby mega różne imprezy, ALE  dające tyle samo frajdy, satysfakcji i dobrej zabawy!!! A w pakiecie startowym hehe gratis można poznać lokalne gwiazdy biegowe, biegaczy z sąsiedniego podwórka, spotkać starych znajomych, nowych znajomych i wszystkich znajomych i nieznajomych, którzy kochają bieganie w okolicy a tego nie zastąpią nam żadne chrupki, żelki, czy koszulki techniczne z pakietów startowych wielkich biegów!




Formuła biegu niezwykła wygrywa ten, kto w czasie od zmierzchu do świtu wybiega najwięcej kilometrów. Działo się przybyli zacni zawodnicy z całej okolicy i śmigali całą noc zwiedzając cudną okolicę na 3 km pętelkach. Byli tacy, którzy podeszli do zawodów bardzo poważnie i rzucili się w wir rywalizacji. Byli też tacy jak ja i moja blond kumpela, którzy przyjechali się dobrze bawić i przebiec trochę mniej ;) Choć Ania przebiegła swoje pierwsze w życiu 12 km i był to dla niej wyjątkowy wieczór. Ja przebiegłam 15km i bardzo żałowałam, że muszę wracać do domu, bo chętnie zostałabym do rana, nie nie spokojnie nie biegać tylko towarzysko hehe! Na trasie można było spotkać lokalne SUPER STARS w pomarańczowych koszulkach Kaliskiego Towarzystwa Sportowego Supermaraton. Wspaniali Ludzie a każdy z nich z milionem cudnych historii do opowiedzenia!!! To dzięki takim ludziom człowiek chce biec dalej i dalej i nigdy się nie zatrzymywać!
Zawody super już piszę się za rok i znowu upiekę jakieś ciacho na pit stopa ;) na którym stały trzy małe gwiazdy wnuczki, córki, kto to wie cudne i krzyczały: WODA ZA DARMO KUBECZEK ZA STÓWĘ ;)

Także ten proszę mi tu nie marudzić, że bieganie jest nudne tylko sobie życie i bieganie UROZMAICAĆ! Jak tam tylko chcecie i lubicie, ja nadal będę wymyślać sobie cele biegowe, jeździć na zawody w okolicy, dorzucę jeszcze parkrun w soboty rano i nigdy, ale to przenigdy nie będę patrzyła na zgrabne tyłeczki biegaczy w leginsiorach!!!!! ;) No i wcale nie skrzyżowałam palcy!!!!

A na koniec Wam jeszcze tylko napiszę taką krótką anegdotkę.
Przyszła kiedyś na wieczorne bieganie z night runners taka cicha skromna dziewczyna, przedstawiła się Magda, już mi się spodobała i spytała ile km biegamy, bo ona jest pierwszy raz. No to jej grzecznie odpowiedziałam, że biegniemy 8 km, ale robimy dwa kółka po 4 i po pierwszym można zrezygnować jak ktoś nie da rady więcej. Tak wiecie żeby się nie przestraszyła od razu hehe. Uśmiechnęła się delikatnie i pobiegła. No to teraz słuchajcie jak to ofkors strzeliłam gafę ;) Ta skromna dziewczyna zajęła drugie miejsce wśród kobiet na Biegu Świętojańskim i przebiegła 60km!!!!!! NO także ten GAFĘ STULECIA mam już zaliczoną! A moją imienniczkę przepraszam i pozdrawiam serdecznie ;)