Tralala oto ja

Tralala oto ja

sobota, 31 grudnia 2016

1534 kilometry szczęścia ;)



No dobra, jako że od tygodnia nie biegałam i nastrój mimo świąt mam kiepski, choroba dręczy me ciało i jestem szalenie pociągająca 😉 postanowiłam usiąść i napisać coś wreszcie. Czas mamy szczególny dziś ostatni dzień roku i wszyscy robią podsumowania! WSZYSCY no to myślę sobie dobra usiądę i podsumuję. Poczłapałam do komputera włączam gada i ZONK zawias zupełny. Tylko tapeta z wiosennym kwiatkiem pięknie się wyświetliła i nic mieli i mieli 20 minut. Oj myślę sobie nie dobrze przejdzie mi ochota na to pisanie. Ale powoli zaczęły pojawiać się ikonki 😍. Odczekałam jeszcze kilka minut ta dammm jest wszystko. OKI DOKI teraz odpalmy neta pyk i .................... czekam, czekam, czekam. Ni ma szlag by to trafił w komórce działa tylko wi fi nie ma. I nagle olśnienie DURNY DURNOWATY Mikołaj obdarował moje dziecię grami na Xbox i ten parszywy box zżera mi całego neta! Dobra poszłam porządek zrobiłam wyłączyli pudełko uciech i rozkoszy 😋 mam internet hehe.
Wróćmy do podsumowania, wiecie już, że nie lubię postanowień noworocznych mam je w dupie generalnie mówiąc, ale co z podsumowaniem?
Nigdy nie lubiłam słowa podsumowanie zawsze miało być na końcu prezentacji, wypracowania czy wizyty handlowej i wtedy wydawało mi się sztucznym wytworem i pewnie byłoby tak w tym przypadku gdybym napisała:
·         Przebiegłam w tym roku 1534 km
·         Zdobyłam 7 medali
·         Wybiegałam 3 pary butów 
To by było podsumowanie hehe Tylko 1534 km???? Ano dwa razy więcej niż rok temu ;) ale ciągle mało! Tylko 7 medali!!!!!! Tak tylko 7 medali pierwszych medali w życiu i wszystkie zasłużone! Aż trzy pary butów tak biegam krzywo i dziury w butach robię i koniec 😉

Napiszę, więc inaczej to był piękny rok jeden z piękniejszych w moim życiu!


 
Co się wydarzyło?

Nauczyłam się być biegaczką taką bez kompleksów po prostu szczęśliwą.
Poznałam smak zawodów i zwycięstwa! Bo choć nie marzą mi się pudła to każdy z tych biegów, które ukończyłam, każdy dobrze zrobiony trening, każdy pokonany leń to były moje zwycięstwa. I nie ważne czy na koniec był medal na mecie czy padałam na pufie w przedpokoju zlana potem, zawsze cieszyły!!!
W tym roku tak naprawdę zasmakowałam po raz pierwszy prawdziwej przyjaźni, bo dzięki bieganiu otworzyłam się na ludzi i dostrzegłam tych wyjątkowych w moim życiu!
Wylałam mnóstwo łez, bo tak jestem płaczką, płakałam z radości na mecie, z podekscytowania na starcie, na górce, że dałam radę, w lesie, bo tak pięknie, że wyć się chce!!!
Były też łzy porażki, bo ciągle tak wolno i łzy z bólu, bo boli kolano i biodro.
Wszystkie te łzy czegoś mnie nauczyły i pewnie ich jeszcze dużo wyleję, bo tak już mam!
Spełniłam w tym roku kilka swoich marzeń, dziś wieczorem spełnię kolejne, bo założę swoją pierwszą w żuciu czerwoną sukienkę, o której zawsze marzyłam a nigdy nie miałam na nią odwagi 😉.
Narodziły się też nowe marzenia cudne i zamierzam je kiedyś spełnić!
A na koniec napiszę Wam o najważniejszej rzeczy, jakiej się nauczyłam w tym roku.
Życie to nie tylko bieganie!!!
Wielu z nas daje się tak pochłonąć swojej pasji, że o tym zapominamy, ściany są pełne pięknych medali, półki uginają się pod pucharami a bliscy i przyjaciele przestają nas widywać, bo trzeba zrobić trening. Ja tak nie chcę! Bieganie to moja pasja i tak pozostanie, będę trenować zawzięcie, bo mam piękne marzenia do spełnienia, ale nie będę jeździć na zawody, co weekend! Będę się nimi delektować!

I tego wam życzę w tym nowym roku delektujcie się swoim życiem, swoją pasją, róbcie to tak żeby Wam nie spowszedniało, bo przestaniecie mieć na to ochotę!
Niech to będą Wasze 1534 km szczęścia.

I najważniejsze to był kolejny rok z moim Tatą 😌