Tralala oto ja

Tralala oto ja

sobota, 28 listopada 2015

Kolorowy wieczór i poważne wnioski!

Przychodzi taki dzień w życiu kobiety, matki, żony no nawet namiętnej kochanki, że musi opuścić ognisko domowe. Nie jest prosto o nie tyle spraw trzeba załatwić, ustawić i zorganizować. Czasem przygotowania trwają miesiącami czasem tydzień a bywa i tak, że mrugając zalotnie rzęsami puszczasz powłóczyste spojrzenie mężowi i mówisz - kochanie dziś wychodzę z dziewczynami. Ta ostatnia metoda sprawdza się najlepiej bo bierzesz faceta z zaskoczenia a on w tym tak wielkim szoku, że oto ty matka, przykładna żona, perfekcyjna pani domu (no dobra nie)idziesz się włóczyć i szlajać nie mówi nic tylko potakuje głową z przerażenia. Bo oto jest piątkowy wieczór dzieci wcale nie idą spać o 20.00 i pragną rozrywek! Myślę, że pocieszający dla samca alfa jest fakt że inne samce beta, zeta, teta też zostają w domu i czeka ich podobny los.
Przyszedł więc wczoraj ten dzień! Dzień babskiego wieczoru! Zastosowałam metodę szoku i przerażenia więc z M poszło gładko. Miejsce i czas spotkania ustalone pozostał tylko jeden mały szczegół W CO JA SIĘ UBIORĘ!!!!!! Wiecie jestem kobietą w pewnym wieku i już nie wszystko mi przystoi, no i jeszcze trzeba wpasować się w koleżanki. A tu mamy cały przegląd modowy od jeansów z t-shirtem do mega szpilek i czerwonej mini spódniczki (nóg i umiejętności hasania w tak nie wygodnych butach zazdroszczę). Postawiłam więc na wygodę jeansy i koszula rozpięta o jeden guzik za dużo to się zawsze sprawdza!!! Dobra miało nie być o modzie więc nie dodam że nawet kozaki na obcasie założyłam i kaczym chodem udałam się na miasto!!!
W tym momencie mojej kolorowej przypowieści muszę wrócić do włóczenia się i szlajania. NIE NIE NIE drodzy panowie my kobiety to chodzimy po spokojnych lokalach dla pań i nie mam tu na myśli klubu gogo z panami co to kręcą zadkami (o bleee)tylko takie lokale gdzie herbaty się można napić no ewentualnie kawy z rumem! Poszłyśmy więc grzecznie do takiego babskiego lokalu. No i były kawy, herbaty i inne nudne wynalazki aż odkryłyśmy kolorową kartę z drineczkami! Preferuję whisky ale w lokalach leją byle co za mega kasę więc trzeba było postawić na kolor! No i był żółty, czerwony, pomarańczowy, zielony i takie cztery małe niebieskie razy cztery! UUUUU no zrobiło się wesoło i kolorowo! Okazja była zacna po pierwsze zjechały się sztuki wielkomiastowe, przyszły prawie wszystkie te małomiasteczkowe, po drugie dwie miały niedawno urodziny ( ciekawe kto hmmm?)a jedna zwana Kaśką imieniny. Przy okazji Kasiu bo zapomniałam perfidnie że jesteś Katarzyną składam Ci publicznie życzenia imieninowe fruwaj kobieto lataj i weź mnie kiedyś ze sobą na jakąś połóweczkę!! (już Ty wiesz jaką)
Jestem z nas dumna dziewczyny a dlaczego? Wiecie jak spotyka się pięć babeczek i każda ma po dwa bachorzęta w domu to przeważnie mówią tylko o dzieciach, chorobach, sraczko-rzygaczkach, szkole przedszkolu i pieluchach. A my dałyśmy radę i o dzieciach było naprawdę tylko tak dla przyzwoitości, żeby nie było że takie wyrodne matki jesteśmy! A o czym było: trochę o sexie, o facetach tych naszych i mniej naszych hehe, no o Panu prezesie bo takie czasy że trzeba bo pewnie podsłuch już jest wszędzie. Trochę o urodzie bo w tym wieku to już ciężko z tą urodą a mięśnie twarzy aż bolą od napinania żeby zmarszczek nie było widać. Choć po tym niebieskim cztery razy cztery w d...e miałam zmarszczki hehe. No i było ta dammmm o bieganiu bo tak jest, że jak się spotkają dwie biegaczki jedna taka prawdziwa z medalami i druga przez małe b to nie ma rady będzie o bieganiu. No i było a że szczęśliwość ogólna nas już ogarnęła (zupełnie nie wiem czemu)to wszystkie postanowiły że zaczną biegać bo to takie super jest! Biegaczka przez duże B snuła przewspaniałe opowieści o tym jak to na zawodach jest cudownie, jaka energia i moc i kibice, że zapragnęłam tego, zapragnęłam z całych sił i spróbuje a co mi tam tylko muszę popracować nad wiarą w siebie i dam radę !!!
No dobra wieczór był kolorowy, wesoły, z ambitnymi postanowieniami i dziwnymi spojrzeniami młodszej klienteli ale przyszedł taki moment że zrobiło się dziwnie cicho a pani kelnerka zdmuchnęła nam świeczkę na stole i powiedziała dobranoc! A pan kelnero-właściciel otworzył drzwi i wpuścił zimny mroźny wicher, który omiótł nasze stare korzonki! Musiałyśmy opuścić lokal babski i grzeczny i wkroczyć rozbujanym krokiem w mglistą, mroźną, ciemną noc...........

A dzisiaj, już chyba na trzeźwo, obiecuję sobie publicznie że w przyszłym roku wystartuję w końcu w jakiś zawodach i nie stchórzę!! Tak mi dopomóż Panie Prezesie wszechwiedzący i wszyscy święci - to mówiłem ja Jarząbek :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz