Tralala oto ja

Tralala oto ja

poniedziałek, 18 stycznia 2016

Ach te marzenia senne!

Było ciepło, zielona trawa, ptaki śpiewały a promienie słońca muskały moje rozwiane włosy! Biegłam przez jakąś uroczą, zieloną krainę. Dookoła pagórki, ptaki i motyle wielkie niebieskie motyle, kwiaty niebieskie i fioletowe i ja jak motylek no zefirek prawie śmigająca w tej zieleni. Biegłam lekko, prawie z zamkniętymi oczami chłonąc śpiew ptaków i zapach kwiatów uśmiechając się do całego świata. I zadzwonił budzik..............
Zawsze miałam super sny, kolorowe i realistyczne, tak realistyczne że nie raz zastanawiałam się po przebudzeniu o co chodzi i co się dzieje. Niestety te erotyczne zdarzają mi się stanowczo za rzadko, choć ten ostatni z trenerem drużyny siatkarskiej (tak boskim Stefankiem) pod wielkim dębem w jakimś lesie..... No ten był super a żołędzie wcale mi nie przeszkadzały hehe! Ale nie o pikantnych snach chciałam pisać tylko o bieganiu! Od kiedy biegam to część moich snów to sny o bieganiu. A w nich wygrałam już kilka maratonów w kilku pięknych zakątkach świata, biegałam po plażach, górach, lasach i borach tucholskich, sama czasem z kimś ale zawsze lekko cicho z uśmiechem jak motylek, biedroneczka albo sławetna rącza łania i z mega prędkością! Po takim śnie to człowiek wstaje i aż rwie się żeby wskoczyć w trykocik biegaczki i lecieć hen przed siebie. I jeppppp rzeczywistość, czeka na mnie zawsze na pierwszej górce!
Tak mnie coś ostatnio podkusiło, szłam pobiegać po zaśnieżonych polach a reszta rodziny szła na sanki, poprosiłam więc mojego M żeby nagrał mnie na telefonie jak biegnę. Nigdy nie widziałam siebie biegnącej i byłam bardzo ciekawa jak to wygląda. I niestety mnie nagrał, oczywiście jak biegłam pod górkę! No nie biedronka to ja nie jestem do zefirka też mi daleko ale myślałam że chociaż ta łania, niestety ja ciągle na etapie rączego hipka jestem!!! Boże drogi oglądałam filmik dwa razy, za pierwszym razem nawet komentarza nie usłyszałam za drugim dotarło do mnie : Dawaj rącza gazelo! Wykasowałam dziadostwo w cholerę! Nigdy więcej filmów z moim udziałem, no przynajmniej tych o bieganiu.


Zawsze kiedy wychodzę na trening to sobie mówię: tak to dzisiaj, będziesz prędka jak wiatr i polecisz jak przeciąg po dzielnicy. I lecę śmigam jak szalona, drzewa przesuwają się jak odrzutowe samoloty, auta śmigają a twarze przechodniów rozmazują się w tej zawrotnej prędkości normalnie nad-świetlna, a potem zerkam na telefon a tam prędkość bez zmian. Mijają mnie czasem biegacze szybcy jak błyskawice z uśmiechem na ustach i tymi swoimi chudymi biegaczkowymi girkami, jak ja im zazdroszczę! Ktoś mądry powiedział mi kiedyś, żebym nie porównywała się z innymi tylko ze sobą, łatwo powiedzieć a trudniej wykonać kiedy inni robią postępy a człowiek utknął na 6 minutach na kilometr! No wiem pewnie was rozbawiłam okrutnie ale jak się trochę człowiek wkręci w to całe bieganie to nie ma rady czas się liczy i już!


Na szczęście bieganie oprócz zadyszki, sterty mokrych ciuchów i kompleksów prędkości daje mi jeszcze mega radochę! I trudno będę biegać choć prędkość mam nijaką, nóżki i bioderka wcale nie biegaczkowe, wiatr nie rozwiewa mi włosów, super wypasieni biegacze nie chcą ze mną biegać i dyszę jak parowóz pod górkę! I przepraszam gorąco wszystkich którzy zmuszeni są mnie oglądać jak pomykam nocą tu i ówdzie, zniesmaczone babcie, wesołą brać menelską spod sklepu i rozbawione dzieci, sorki będę biegać i już! Za dnia biegam po krzakach dla świętego spokoju hehe.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz