Tralala oto ja

Tralala oto ja

środa, 30 grudnia 2015

W dupie mam postanowienia!!!!

Przepraszam ale sobie trochę pobluzgam i już wolno mi a co!
No dobra koniec roku wszyscy blogerzy i blogerki, pisarze i pisareczki publikują swoje listy postanowień noworocznych. Jedni drukują inni piszą odręcznie, w kalendarzach, na tajnych karteczkach czy w różowych pamiętniczkach! Pisałam i ja zawsze przez ostatnich kilka lat z wyjątkiem ostatniego roku ale do tego wrócę. Jak mi ulżyło przyznałam się normalnie jak w klubie anonimowych postanawiaczy. A co ja sobie postanawiałam hmmm niech sięgnę do szuflady z tajnymi wspominkami.....

Nr jeden, na myślę co drugiej liście postanowień w tym kraju i wszystkich innych krajach świata, u mnie też nr jeden: SCHUDNĘ! Nigdy mi się nie udało, choć pisałam pięknie i zawsze to był nr jeden. Zawsze po pierwszym tygodniu gotowanych jałowych dań, marnej kawie bez cukru, tekturowym chlebie bez smaku byłam tak nieszczęśliwa, że rzucałam się z żalu na górę słodyczy a postanowienie nr jeden przenosiłam na następny rok.

Nr dwa, ręka do góry kto chciał języki szlifować hehe ja też oczywiście planowałam ambitne kursy, słówka na lodówce, płyta w samochodzie taaaaaa wyszło jak wyszło, na oglądaniu tv po angielsku się skończyło.

Nr trzy u mnie to zawsze były super wakacje, jakaś mega wycieczka w tropiki, drinek w ręku leżaczek, oczywiście animator dla dzieci, ja i mój M naoliwkowani na rajskiej plaży olinkluzif jak to mówią, realizacja patrz wyżej hehe.

Nr cztery przeczytam ileś tam książek. Dobra to pewnie się spełniało z nawiązką bo lubię czytać i wydawać pieniądze na książki, nawet wole to niż kupowanie ciuchów, szok a no tak taki ze mnie dziwoląg! A zapach nowej książki to prawie orgazm duchowy! Dlatego właśnie to postanowienie lądowało na mojej liście, żeby coś się spełniło!

Numery od pięć do ....... to takie bardziej przyziemne sprawy umaluję to, kupię tamto czy pójdę tam głupotki, które i tak się pewnie nie spełniały!

I przyszedł ten zeszły rok co to wreszcie nic nie postanowiłam, nic nie zapisałam, olałam listy, różowe pamiętniki i tajemne karteczki. Ruszyłam zad, znaczy sexy tyłeczek według M, a według mnie tłuste dupsko i poleciałam w świat :-)
Efekty tego nie postanawiania są takie: schudłam 30 kg :-), miałam super wakacje choć nie w tropikach to drineczki były, naoliwkowany M się lansował na kocyku w paski a dzieci animowały sie same budując zamki z piasku, no dobra ja też budowałam! , zaczęłam jeździć na rowerze bo zawsze się bałam oczywiście , książki czytam to się nie zmieniło dorzuciłam tylko te o bieganiu :-) i nabrałam więcej pewności siebie! Może mam jeszcze trochę tych wałeczków gdzieniegdzie, kilka zmarszczek, siwych włosów (ups wydało się) ale to wszystko nie ma znaczenia bo dobrze mi z tym!


Mówię więc Wam wszystkim jeżeli co roku robicie listę z postanowieniami i nic wam nie wychodzi to pier....ć te POSTANOWIENIA!!!! Zacznijcie marzyć tak jak ja i spełniajcie marzenia, tak po prostu działajcie bez pisania i przemyśleń. I pewnie mi się dostanie od jakiś wykształconych kołczów, że dobry plan to podstawa, ok to planujcie ale nie POSTANAWIAJCIE bo to jakoś tak strasznie brzmi!

Tego właśnie Wam życzę w 2016 roku DZIAŁAJCIE, bo to co napisane nie ma żadnego znaczenia, liczy się tylko to co się wydarzy :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz